W wakacje jak zwykle pojechalam z corka do Polski. Tym razem odwiedzilysmy Warszawe i spedzilysmy troche czasu z moja przyjaciolka (w jej nowym wspanialym mieszkanku). Nie widzialam Warszawy juz kilka lat. I jakie to wspaniale miasto! Wybralysmy sie do wielu wspanialych miejsc aby spedzic razem czas, a poza tym przedstawic mojej nastoletniej corce troche historii Polski. 'Podroze ksztalca' - tak tak, zgadzam sie z tym w stu procentach. (ah, tak mi brakuje polskich liter - ale probowalam juz tyle razy ustawic je w moim laptopie i nie dzialaja!).
Jednym z miejsc, ktore odwiedzilysmy to muzeum Powstania Warszawskiego. Wspaniale muzeum. Moje wyedukowane w Wielkiej Brytanii dziecko sluchalo naszych opowiesci o Powstaniu z zainterowaniem. Pozniej latwiej nam bylo wytlumaczyc jej znaczenie pomnika Powstancow i tablic upamietniajacych to wydazenie.
Zakupilam ksiazke 'Powstanie Warszawskie' autorstwa generala powstania - Tadeusza Bora-Komorowskiego z plyta CD z orginalnymi przemowieniami i wywiadami. I coz to za ksiazka! Z ciezkim sercem czytalam jak to naprawde bylo, od strony dowodcy tego powstania, tak z zaplecza. I tyle sie dowiedzialam! Bo mnie w szkole (w czasach jeszcze komunistycznych) uczono bardzo okrojonej (ocenzurowanej) wiedzy na ten temat (wybielajac oczywiscie totalnie brak poparcia ze strony Sowietow). A tu dowiedzialam sie nawet ze Sowieci do powstania nawet namawiali, a potem zamilkli, czekajac po drugiej stronie Wisly na jego upadek. Wszystko tu jest pieknie wyjasnione - krok za krokiem.
Przemowienie generala do Polonii w Nowym Jorku z 1946 roku (na dolaczonym do ksiazki CD) jest bardzo wzruszajace. Przedstawia on w nim cala sytuacje polityczna tamtych czasow i ma nadzieje na szybkie odzyskanie niepodleglosci przez Polske.... i pomyslalam sobie: jakie to smutne ze to zyczenie spelnilo sie dopiero po ponad 40-tu latach!
Maly fragment ksiazki:
"Obok wszystkich innych okropnosci "kanalarze" spotykali teraz na swojej drodze najrozniejsze zasadzki i niespodzianki. Niemcy wrzucali do kanalow granaty reczne, miny i puszki z gazem duszacym, blokowali przejscia workami z cementem i gruzem, wieszali wewnatrz kanalow odbezpieczone granaty reczne. Woda spietrzona za tama usypana przez Niemcow zatapiala tych, ktorzy te tame usuwali, gaz dusil i oslepial. Czasem dochodochilo do walk pod ziemia z saperami niemieckimi. Toczyly sie one ciemnosciach, w nieprawdopodobnym fetorze, pomiedzy ludzmi brodzcymi po pas w blocie. Walczono z bliska granatami recznymi, na noze, a komu braklo broni, ten zanurzal i topil przeciwnika w odchodach.
Wreszcie Niemcy wpadli na nowy pomysl: w odleglosci kilkuset metrow od najczesciej uzywanego przejscia spuscili do kanalu wieksza ilosc ropy naftowej, ktora podpalili. (...) Groze walk w kanalach powiekszaly jeszcze jeki rannych i histeryczne smiechy ludzi, ktorzy nie wytrzymywali nerwowo tego, co sie tam dzialo. Zelazne pancerze przewodow kanalizacyjnych potegowaly kazdy odglos, kazdy jek czy okrzyk; kazdy huk odbijal sie stokrotnym echem, mozna go bylo uslyszec z odleglosci paruset metrow."